Włóczyłem się zatruty przez kilka dni.
Zataczałem nieprzytomny jak bąk.
Od chwili kiedy chłopcy powiedzieli mi
Abym napisał jakiś komercyjny song.
Od balkonu, po drzwi w przedpokoju
Obsmarkałem podłogę wśród walk,
Marzyliśmy o występie w Sopocie,
O bursztynowym słowiku na dobry start.
Gdy bardzo pragniesz marzenia spełniają się.
Napisałem zajebistą piosenkę!
Reflektory rozświetlają mą twarz.
W amfiteatrze ludzie klaszczą na raz.
Na jednej scenie z Marylą i z Filem.
To miał być najpiękniejszy w życiu czas!
Chłopaki z Kombi ściskają mi rączki.
Cały ten Sopot, widzę, gówno jest wart.
Dziwię się…
Rozumiem, że
Nie jesteś w stanie
Pojąć znaczeń.
Dziwię się…
Rozumiem, że
Nie mieszczą ci się
W głowie treści.
Miałem ochotę by wyrazić swój protest,
Ściągnąwszy gacie pokazałem dupę.
Drugiego dnia na pierwszych stronach dzienników
Wszyscy twierdzili, że to było super!
To był początek rewolucji!
Zaczęto grać nas nawet w RMF
Trzeba wiedzieć jak używać dupy,
Dobrze użyta, gwarantuje sukces!
Dziwię się…
Rozumiem, że
Nie jesteś w stanie
Pojąć znaczeń.
Dziwię się…
Rozumiem, że
Nie mieszczą ci się
W głowie treści